czwartek, 8 października 2020

Uratowany sezon - podsumowanie lata w austriackim Tyrolu

Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że letni sezon 2020 może okazać się dla turystyki Tyrolu jedną wielką katastrofą. Ostatecznie wyszło na to, że nie było tak źle i mimo pandemii koronawirusa wakacje w Alpach postanowiło spędzić bardzo wiele osób. Nie obyło się jednak bez perturbacji i problemów.


Jezioro Walchsee
foto: Nartomaniak


OPÓŹNIONE ROZPOCZĘCIE

Gdy w połowie marca w Austrii rozszalała się pandemia i w trybie pilnym zakończono sezon zimowy, rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie na to co nastąpi w kolejnych tygodniach, myśląc przede wszystkim o sezonie letnim. Chociaż w Polsce Tyrol kojarzy się głównie ze sportami zimowymi, to region ten także w okresie wakacyjnym jest niesamowicie popularną destynacją dla turystów z całej Europy. Nic zresztą dziwnego, nie brakuje tu atrakcji turystycznych, jezior, tysięcy kilometrów tras rowerowych i niezliczonych szlaków dla miłośników górskich wędrówek. Tymczasem mijały kolejne tygodnie, przedłużał się lockdown a losy letniego sezonu pozostawały wielką niewiadomą. Na otwarcie granic przyszło poczekać do czerwca i już pod koniec miesiąca w większości tyrolskich kurortów zaczęło się robić naprawdę tłoczno. Ostrożna przewidywania dotyczące ilości odwiedzających region osób okazały się zbędnym pesymizmem bo ostatecznie na brak gości, przedstawiciele branży turystycznej nie mieli prawa narzekać.


Jezioro Hintersteiner See w okolicach Scheffau am Wilden Kaiser
foto: Nartomaniak


ZNAKOMITE LATO

Duże problemy związane z podróżami lotniczymi a także koronawirus szalejący w krajach uznawanych za najpopularniejsze letnie destynacje sprawiły, że wielu Europejczyków zdecydowało się w tym roku odwiedzić nieodległą i uznawaną za stosunkowo bezpieczną w kontekście pandemii Austrię. Hotelarze, restauratorzy i przedstawiciele wszystkich innych branży związanych z turystyką mogli jedynie zacierać ręce, tylu turystów w lipcu, sierpniu czy wrześniu nie było już dawno. W miejscowościach regionu Wilder Kaiser - Ellmau, Scheffau czy Going hotele pękały w szwach, to samo dotyczyło restauracji, pensjonatów czy prywatnych apartamentów, w wielu miejscach turystów było o 50-60% więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku, co przełożyło się oczywiście na zarobek i pozwoliło zredukować straty związane z opóźnionym rozpoczęciem sezonu. Warto podkreślić również fakt, że kurorty były tłumnie odwiedzane i to mimo, że odwołano praktycznie wszystkie większe wydarzenia muzyczne, kulturalne czy sportowe.


Miasteczko Ellmau w regionie Wilder Kaiser
foto: Nartomaniak


POGODA NA PLUS

Oczywiście w regionie takim jak Tyrol niesamowicie ważna jest pogoda, na szczęście i ta nie była w tym roku zła. Lipiec nie był jeszcze specjalnie zachwycający, nie zabrakło upalnych dni ale sporo było także deszczu a po kilku cieplejszych dobach zazwyczaj nadchodziło kilkudniowe ochłodzenie i tak zmienna aura trwała aż do początku sierpnia. Potem było już tylko lepiej a wrzesień okazał się piękny i bardzo ciepły. Co prawda, jak to w górach, wieczory bywały już chłodne ale gdy tylko pojawiało się słońce można było poczuć prawdziwie wakacyjny klimat. Poważne ochłodzenie nadeszło dopiero pod koniec miesiąca, spadł też pierwszy śnieg co niektórzy potraktowali jako rozpoczęcie sezonu zimowego. Wszyscy liczą jeszcze na ciepły i słoneczny październik ale dla tyrolskiej turystyki nie ma to już większego znaczenia.


Jezioro Achensee
foto: Nartomaniak

KŁOPOTLIWE OSTRZEŻENIE

O tym, że w Austrii, podobnie jak w większości krajów Europy, liczba zakażonych koronawirusem od kilku tygodni stopniowo wzrasta wiadomo było od kilku tygodni. COVID-owy problem nie ominął także Tyrolu a epicentrum choroby stały się większe miasta jak Innsbruck, Worgl, Schwaz czy Kufstein. Niestety, wzrost zachorowań sprawił, że pod koniec września Niemcy uznały Tyrol (a także Wiedeń i Vorarlberg) za region podwyższonego ryzyka i poza niektórymi wyjątkami zażądały od swoich obywateli wybierających się w tamte strony okazania testu lub przejścia kwarantanny. A, że niemieccy turyści stanowią zdecydowaną większość wszystkich gości odwiedzających Tyrol (w okresie jesiennym to nawet 90% gości), to na efekty nie trzeba było długo czekać. Kurorty błyskawicznie opustoszały a wielu hotelarzy i restauratorów zdecydowało się na przedwczesne zakończenie sezonu. Z kolei te restauracje i hotele które jeszcze pracują, świecą pustkami. Warto dodać, że Tyrol został w tym przypadku potraktowany bardzo niesprawiedliwie. Przykładem może być popularny, turystyczny region Wilder Kaiser, gdzie w ostatnich dniach liczba zakażonych koronawirusem waha się od 0-2 a praktycznie przez całe lato w Ellmau, Scheffau, Going i Soll, chorych można było policzyć na palcach jednej ręki i to mimo, że pracownicy praktycznie wszystkich branży turystycznych co tydzień przechodzili testy na obecność wirusa.


Miasteczko Reith im Alpbachtal
foto: Nartomaniak


OCZEKIWANIE NA ZIMĘ

Sezon letni jest w Tyrolu ważny, jednak nieporównywalnie ważniejszy jest ten zimowy, na który wszyscy już czekają. Tym razem to nie pogoda jest głównym przedmiotem dyskusji tutejszej społeczności a właśnie wirus, bo od tego jak rozwinie się pandemia zależeć będzie przebieg sezonu. Ograniczenia i zakazy mogą spowodować mniejszą liczbę gości a to może okazać się dla tyrolskiej gospodarki katastrofalne w skutkach. Już wiadomo, że będzie to sezon innych niż wszystkie, między innymi ze względu na liczne rządowe regulacje, jednak to jak dokładnie wyglądać będzie zima 2020/2021 w Austrii okaże się w najbliższych tygodniach. 

Widok na Kufstein z góry Pendling
foto: Nartomaniak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz