Im bliżej zimy, tym bardziej nerwowo zaczyna się robić w wielu europejskich ośrodkach narciarskich. Koronawirus nie ustępuje i nie wygląda na to, żeby w najbliższym czasie miał ustąpić a to w oczywisty sposób może wpłynąć na najbliższy sezon. Niepokojące wieści dochodzą z Tyrolu, gdzie niektórzy już zastanawiają się czy uruchamianie wyciągów ma sens. Mowa o władzach resortu Axamer Lizum.
Ośrodek narciarski Axamer Lizum foto: www.facebook.com/axamerlizum |
W POBLIŻU DUŻEGO MIASTA
Zaledwie 18 kilometrów dzieli ośrodek narciarski Axamer Lizum od Innsbrucka, co w naturalny sposób sprawia, że wśród mieszkańców miasta jest bardzo popularny. Gdy przed laty stolica Tyrolu gościła uczestników Igrzysk Olimpijskich, to właśnie tam odbywały się niektóre konkurencje w narciarstwie alpejskim, co już wiele mówi o znajdujących się tam trasach. W liczbach ośrodek na kolana nie rzuca jednak 30 kilometrów tras, 10 wyciągów i położenie na wysokości 2340 m.n.p.m. (najwyższy punkt), sprawiają, że nie brakuje tam turystów. Jednak przy konkurencji jaka panuje w Austrii, a nawet w okolicy Innsbrucka, aby resort mógł na siebie zarobić nie wystarczą stali bywalcy, potrzebni są goście z każdego zakątka kraju a przede wszystkim z zagranicy. W dobie koronawirusa niczego jednak nie można z góry zakładać i władze Axamer Lizum postanowiły rozejrzeć się za rozwiązaniem awaryjnym, które może sprawić, że ośrodek pozostanie zamknięty przez całą nadchodzącą zimę.
Ośrodek narciarski Axamer Lizum foto: www.facebook.com/axamerlizum |
ZAPYTANIE KTÓRE BUDZI STRACH
Pierwszy krok został już wykonany. Zarządzająca ośrodkiem spółka wystosowała do tyrolskich władz pismo z prośbą o czasowe zwolnienie z obowiązku prowadzenia działalności. W skrócie Axamer Lizum AG chcieliby sami zdecydować, czy uruchamianie wyciągów im się opłaca, czy też nie, a nie być do tego zmuszanym przez prawo. I chociaż odpowiedź naturalnie może być odmowna to ziarno niepokoju zostało zasiane. Zarządca resortu swój wniosek argumentuje oczywiście pandemią i nią spowodowanymi problemami finansowymi. Nie jest tajemnicą, że większość resortów poniosła spore straty już poprzedniej zimy po nagle przerwanym i szybko zakończonym sezonie, który zamiast do kwietnia potrwał do połowy marca. Do tego dochodzą niepewne prognozy dotyczące tego co nastąpi w kolejnych miesiącach a czarę goryczy przelało ostrzeżenie niemieckiego rządu, de facto zakazujące swoim obywatelom podróży do Tyrolu, które sprawiło znaczący odpływa turystów i w zasadzie wymusiło zakończenie sezonu letniego. Zdaniem spółki ryzyko ekonomiczne jest zbyt wielkie a ewentualne problemy w sezonie zimowym mogą zagrozić egzystencji resortu. Identyczne pismo otrzymało austriackie Ministerstwo Transportu a także lokalna społeczność gmin Axams, Birgitz i Grinzens. I to właśnie tam perspektywa zamknięcia ośrodka budzi największy strach.
Ośrodek narciarski Axamer Lizum foto: www.facebook.com/axamerlizum |
ZAMKNIĘTE WYCIĄGI - BRAK PRACY
Pismo spółki Axamer Lizum AG już spotkało się ze zdecydowanym protestem władz wspomnianych gmin. Specyfika Tyrolu jest jasne, to zimą zarabia się największe pieniądze a zamknięty ośrodek oznacza ich brak. To logiczne, nieczynne wyciągi oznaczają, że nie są potrzebni ludzie je obsługujący, to samo dotyczy osób zatrudnionych przy przygotowaniu tras, naśnieżaniu, w szkółkach narciarskich, o hotelach i restauracjach nawet nie wspominając. Gdyby faktycznie Axamer Lizum pozostał zamknięty pod znakiem zapytania mogłaby stanąć przyszłość bardzo wielu firm współpracujących z ośrodkiem narciarskim. Obie strony już szykują się do walki o swoje. Dzisiaj ma odbyć się pierwsze spotkanie kryzysowe, na którym obie strony zasiądą do rozmów a gdzie obecni maja być także przedstawiciele władz Tyrolu. Nawet gdyby przyniosły one pozytywny dla narciarstwa skutek to i tak nie jest pewne czy w ślad za Axamer Lizum nie pójdą kolejne resorty, stawiając w wielu miejscach sezon zimowy pod znakiem zapytania.
Ośrodek narciarski Axamer Lizum foto: www.facebook.com/axamerlizum |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz