poniedziałek, 22 stycznia 2018

San Martino di Castrozza - ukryta perła Dolomitów

Ośrodków narciarskich położonych w Dolomitach nie trzeba narciarzom i snowboardzistom specjalnie przedstawiać. Cortina d'Ampezzo, Val Gardena, Kronplatz, Alta Badia, Val di Fassa czy Val di Fiemme - te resorty znają prawie wszyscy miłośnicy sportów zimowych. Są jednak i takie, do których turyści zaglądają dużo rzadziej. Bez wątpienia takim resortem jest San Martino di Castrozza.

Ośrodek narciarski San Martino di Castrozza
foto: www.facebook.com/sanmartinodicastrozza
San Martino di Castrozza to tak naprawdę miejscowość, która dała nazwę całemu regionowi narciarskiemu. Ośrodek, znany także pod nazwą s.mart, skupia tereny wokół wspomnianej miejscowości a także trasy położone na przełęczy Passo Rolle. To najdalej na południe wysunięty resort kombinatu Dolomiti Superski, jednocześnie jeden z najmniej popularnych. Dzięki temu na nartostradach nie ma tłoku, o kolejkach do wyciągów nie ma mowy a ceny zakwaterowania są niższe niż  w dużo popularniejszych stacjach Dolomitów. Być może ten ostatni argument sprawia, że chociaż generalnie turystów jest tam nieco mnie, to akurat dla Polaków San Martino di Castrozza jest popularnym celem zimowych wyjazdów.

Ośrodek narciarski San Martino di Castrozza
foto: www.facebook.com/sanmartinopassorolle

Uroku resortowi nie sposób odmówić. Widoki są po prostu kapitalne, jak to w Dolomitach. Ale to nie jedyny atut. W San Martino di Castrozza narciarze i snowboardziści znajdą w sumie 60 kilometrów nartostrad, w przeważającej mierze (53%) są to trasy oznaczone kolorem czerwonym. Stacja podzielona jest na 3 części. Najmniejsza jest Col Verde, która jednak jest bardzo blisko centrum miasteczka, dodatkowo znajdują się tam bardzo przyjemne trasy do jazdy nocnej. Największa i najpopularniejsza nazywa się Alpe Tognola, która także położona jest nieopodal centrum głównego kurortu, i to tam ulokowana jest większość tras i wyciągów. Pozostałe umiejscowione są na przełęczy Passo Rolle. Małym mankamentem resortu jest bez wątpienia infrastruktura. Na 22 wyciągi tylko 3 są gondolowe (wzdłuż kolejki Col Verde - Rosetta nie są wytyczone nartostrady), natomiast na 14 krzeseł tylko 2 są wyprzęgane i można nazwać je nowoczesnymi, to zdecydowanie zbyt mało. O stanie infrastruktury wiele mówi fakt, że "najmłodszy" wyciąg krzesełkowy ma aż 13 lat a aż 10 wybudowano przed 1992 rokiem.  O modernizacjach jednak póki co nie słychać.

Ośrodek narciarski San Martino di Castrozza
foto: www.facebook.com/alpetognola

A jak wygląda obecnie sytuacja w San Martino di Castrozza? Jak w całych Alpach - doskonale. Na trasach leży sporo śniegu, ostatnie meldunki mówią o 70 centymetrów śniegu w dolinach i 80 centymetrach w wyższych partiach gór. To sprawia, że jazda jest wielką przyjemnością. Otwarte są prawie wszystkie trasy, dokładnie 58 kilometrów. Uruchomiono także wszystkie wyciągi. Warunki narciarskie to zresztą mocna strona ośrodka, nie może być jednak inaczej ponieważ położony jest on całkiem wysoko. Najniższy punkt umiejscowiony jest na wysokości 1404 m.n.p.m. a najwyższy na 2357 m.n.p.m. Białego puchu nie powinno więc zabraknąć aż do połowy kwietnia, kiedy to planowane jest zakończenie sezonu.

Ośrodek narciarski San Martino di Castrozza
foto: www.facebook.com/sanmartinopassorolle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz