wtorek, 23 marca 2021

Jedni jeżdżą, drudzy odwołują. Dwa narciarskie światy w Niemczech

To jedna z najdziwniejszych narciarskich historii w tym sezonie. W czasie gdy w Hesji i Nadrenii Północnej - Westfalii wyciągi działają od kilkunastu dni, w pozostałej części Niemiec resorty zmuszone zostały do anulowania całego sezonu. Władze krytykują landy, które poszły swoją drogą ale te, nic sobie z tego nie robią.

Ośrodek narciarski Willingen
foto: www.facebook.com/skigebietwillingen


UDANE ROZPOCZĘCIE

Zaraz po tym jak władze Hesji i Nadrenii Północnej - Westfalii wyraziły zgodę na uruchomienie wyciągów, najważniejsze resorty zlokalizowane w tych landach rozpoczęły pracę. Początkowo było trochę problemów spowodowanych pogodą i wiosennymi temperaturami, jednak ostatnie ochłodzenie i opady śniegu sprawiły, że warunki narciarskie znacznie się polepszyły. Ośrodki Willingen i Winterberg mogą być bardzo zadowolone. Frekwencja jest bardzo dobra, w weekendy resorty balansują na granicy aktualnej przepustowości, dużym zainteresowaniem cieszy się również nocna jazda. Co jednak najważniejsze, wciąż nie zarejestrowano jakiegokolwiek, gwałtownego wzrostu zachorowań w okolicach wspomnianych stacji. Wszyscy przekonują, że zachowywane są wszelkie procedury sanitarne a wprowadzone obostrzenia zapewniają bezpieczne szusowanie. W Winterbergu przygotowano do tej pory 20 kilometrów nartostrad, z kolei w Willingen udostępniono 6 kilometrów tras. Jeśli wierzyć raportom, na trasach obu stacji leży do 60 centymetrów białego puchu.

Ośrodek narciarski Winterberg
foto: www.facebook.com/skiliftkarussell


BIORĄ PRZYKŁAD

Sukces pierwszych dni funkcjonowania resortów Willingen i Winterberg, zachęcił właścicieli innych ośrodków narciarskich w regionie do uruchomienia swoich wyciągów. Jeździć można było chociażby w oddalonym o 5 kilometrów od Winterbergu ośrodku Altastenberg, który podobnie jak większy sąsiad, również mógł być bardzo zadowolony z frekwencji. W pozostałych niemieckich landach sytuacja była zdecydowanie bardziej skomplikowana. Niewielki sukces odnieśli właściciele malutkich stacji w Badenii-Wirtembergii, gdzie dzięki korzystnym warunkom pogodowym powrócono do pomysłu wynajmu wyciągów "na godziny". Takie rozwiązanie było już praktykowane, po czym zostało zablokowane przez kolejne rządowe rozporządzenie. Teraz jednak ponownie na to zezwolono, co postanowiło wykorzystać kilkanaście ośrodków, między innymi Herrischried, Kandellifte, Mehliskopf, Hofsgrund, Todtnauberg, Kaltenbronn czy Waldau. Godzina przyjemności kosztuje 150 euro a w jednym czasie z takiego rozwiązania mogą korzystać członkowie dwóch gospodarstw domowych, w sumie pięciu dorosłych i maksymalnie 20 dzieci.

Ośrodek narciarski Willingen
foto: www.facebook.com/skigebietwillingen


INNY ZAMYKAJĄ

Niestety większe ośrodki Badenii-Wirtembergii a przede wszystkim Bawarii nie mają przed sobą żadnych perspektyw. Oberwało się zwłaszcza władzom tego drugiego landu, gdzie nie dość, że politycy oskarżani są o "mordowanie" rodzimych ośrodków, to jeszcze robią oni co mogą by obywatele nie mieli możliwości wyjazdu do sąsiedniego Tyrolu, lub znacznie utrudnić tę kwestię jeśli ktoś ma w Austrii dom czy mieszkanie. Granice od dłuższego czasu są zamknięte dla podróżujących, nie licząc kilku wyjątków. Nic więc dziwnego, że resorty Bawarii postanowiły oficjalnie zakończyć, a w zasadzie anulować sezon. Jako pierwsze uczyniły to Garmisch-Partenkirchen oraz Oberstdorf, teraz do tego grona dołączyły inne, znane bawarskie ośrodki - Sudelfeld, Spitzingsee oraz Brauneck. W zasadzie lista ta mogłaby zawierać wszystkie stacje w tym landzie, może poza Zugspitze, które wciąż ma jeszcze minimalną nadzieję, że wyciągi uda się uruchomić, przynajmniej na kilka, kilkanaście dni. W tym momencie wydaje się to jednak bardzo mało prawdopodobne.

Ośrodek narciarski Brauneck
foto: www.facebook.com/brauneckbergbahn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz