niedziela, 15 listopada 2020

Austria zaostrza lockdown. Na narty najwcześniej 7 grudnia

Coraz większe nerwy w Austrii. Wczoraj austriacki rząd ogłosił zaostrzenie lockdownu, skutkujące ograniczeniami w przemieszczaniu się, redukcją kontaktów społecznych czy zamknięciem wielu sklepów. To oczywiście oznacza, że o narciarstwie nie ma mowy. Przynajmniej do 7 grudnia.

Austriackie ośrodki narciarskie na razie pozostaną puste
foto: www.facebook.com/kitzsteinhorn

TWARDY LOCKDOWN STAJE SIĘ FAKTEM

Na konferencje prasową kanclerza Kurza czekano w Austrii z niepokojem, jak się okazało całkiem słusznie bo nie miał on do przekazania dobrych wieści. Kraj się zamyka i to dosłownie. Od jutra zabronione będzie opuszczanie domów bez wyraźnego powodu, zamknięte będą sklepy, poza tymi niezbędnymi do codziennego funkcjonowania, zakazane będzie również spotykanie się z więcej niż jedną osobą spoza swojego najbliższego kręgu rodzinnego. Oczywiście w tym wszystkim jest wiele wyjątków a za wyraźny powód do opuszczenia domu uznaje się chociażby spacery czy uprawianie sportów indywidualnych. O narciarstwie czy snowboardzie nie ma na razie jednak mowy. Wszystko to przez stale rosnącą liczbę zachorowań bo Austria przegrywa póki co walkę z koronawirusem. Obostrzenia obowiązywać będą przynajmniej do 6 grudnia a wcale nie jest powiedziane, że już dzień później wszystko wróci do normy. To oczywiście także kolejny cios w stronę ośrodków narciarskich, które zaczynają już powoli liczyć straty.

Do 6 grudnia o narciarstwie nie ma mowy
foto: www.facebook.com/moelltaler.gletscher

POŁUDNIOWY TYROL DEFINITYWNIE SIĘ ZAMYKA

Źle dzieje się także w Południowym Tyrolu, który długo bronił się przed włoskim prawem nakazującym zamknięcie wszystkiego, co można zamknąć. Od kilku dni ośrodki narciarskie w tym regionie były otwarte wyłącznie dla trenujących na ich trasach profesjonalistów. Jednak również tam odnotowano znaczący wzrost zachorowalności, co spowodowało definitywne unieruchomienie wyciągów w Sulden am Ortler oraz na lodowcu Schnalstaler i nerwowe oczekiwanie na lepsze czasy. Wiele resortów już wcześniej podjęła decyzję o opóźnieniu inauguracji sezonu. Tak zrobiły chociażby stacje austriackie - Ischgl, Ski Arlberg czy Serfaus - Fiss - Ladis. Jedyne, choć bardzo marne, pocieszenie w zaistniałej sytuacji jest takie, że twardy lockdown następuje w momencie, gdy wiele resortów i tak miałoby problemy z uruchomieniem wyciągów. W Austrii i Południowym Tyrolu jest w ostatnich dniach bardzo ciepło i słonecznie a temperatura, nawet w nocy nie spada poniżej zera, co uniemożliwiałoby korzystanie z armatek śnieżnych, o opadach śniegu nawet nie wspominając.

Trasy na lodowcu Schnalstaler w trybie pilnym zamknięto już wczoraj
foto: www.facebook.com/schnalstalergletscherbahnen

SZWAJCARZY I SKANDYNAWOWIE JEŻDŻĄ DALEJ

Gdy zdecydowana większość Europy czeka na opanowanie pandemii i przy okazji na śnieg, sezon w dalszym ciągu trwa w Szwajcarii, Szwecji i Finlandii. Co prawda w przypadku Helwetów spekulowano już o możliwym zamknięciu ośrodków w kantonie Wallis ale póki co żadne takie decyzje nie zapadły. Otwarte pozostają resorty Arosa - Lenzerheide, Laax - Flims - Falera, Matterhorn Ski Paradise, Les 4 Vallees, Davos - Parsenn, Engelberg - Titlis, Saas-Fee, Diavolezza - Lagalb, Gemsstock - Andermatt i Glacier 3000 - Les Diablerets. Oferta Szwecji na razie ogranicza się do pojedynczych tras w Idre Fjäll oraz Kåbdalis. Z kolei Finowie miłośników białego szaleństwa zapraszają do Ruki a także Levi. W przyszłym tygodniu powinny ruszyć kolejne stacje narciarskie ale czasy nastały takie, że niczego nie można być pewnym.

Trasy w okolicach Davos
foto: www.facebook.com/davosklosters

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz