poniedziałek, 30 listopada 2020

Nawet nie próbowali. Niewielki resort rezygnuje z zimy

Z większymi lub mniejszymi problemami rozpoczął się sezon narciarski w Europie. Część ośrodków już pracuje, dla innych uruchomienie wyciągów to kwestia dni lub tygodni, jeszcze inne nerwowo kalkulują czy to im się w zasadzie opłaci. Są jednak i tacy, którzy stwierdzili już na starcie, że tę zimę należy spisać na straty.

Ośrodek narciarski Fideriser Heuberge
foto: www.facebook.com/Heuberge


NIE MA SENSU OTWIERAĆ

Wydawać spore sumy na dostosowanie ośrodka do wymogów sanitarnych? Czy lepiej od razu się poddać i oszczędzić na prądzie, produkcji sztucznego śniegu i wielu innych kosztownych wydatkach? Takie pytania zadają sobie w tej chwili właściciele większości stacji narciarskich. W niewielkim szwajcarskim resorcie Fideriser Heuberge stwierdzili, że nie ma sensu nawet próbować dostosowywać się do bardzo wygórowanych wymogów bezpieczeństwa, które w tym sezonie wprowadzono w całej Szwajcarii. Już wiele tygodni temu ogłoszono, że z powodu pandemii koronawirusa, w sezonie 2020/2021 wyciągi w tym regionie nie zostaną uruchomione. Co ciekawe taka decyzja została przyjęta przez zarząd ośrodka jednogłośnie i spotkała się ze sporym zrozumieniem wśród lokalnej społeczności.

Ośrodek narciarski Fideriser Heuberge
foto: www.facebook.com/Heuberge


SYMBOLICZNE ZAMKNIĘCIE

Zamknięcie ośrodka ma dla szwajcarskiego narciarstwa wymiar symboliczny. Mimo trudnych czasów resorty próbują normalnie pracować, co oczywiście nie jest proste, ale wykonalne. W Fideriser Heuberge postanowili pójść inną drogą, chociaż dla przeciętnego narciarza jest to decyzja mało znacząca. Ośrodek jest malutki, to tylko 13 kilometrów nartostrad, obsługiwanych przez cztery wyciągi orczykowe. Jednak jest on położony bardzo malowniczo, dzięki sporej wysokości zawsze śniegu jest pod dostatkiem (stacja leży na wysokości 2.333 m.n.p.m.) a kameralna atmosfera sprawiła, że zyskał on sporą grupę swoich wiernych miłośników. Mowa tu zarówno o narciarzach i snowboardzistach, jak i fanach saneczkarstwa bo właśnie tam mają oni wytyczony kilkunastokilometrowy tor. Ta popularność czasami wręcz zaskakuje, tym bardziej, że w niewielkiej odległości zlokalizowane są dużo większe i bardziej znane resorty, chociażby Davos - Klosters.

Ośrodek narciarski Fideriser Heuberge
foto: www.facebook.com/Heuberge


EKONOMICZNIE NIE DO PRZYJĘCIA

Oczywiście głównym powodem rezygnacji z sezonu zimowego są pieniądze. Z jednej strony spore kwoty trzeba wyłożyć na dostosowanie stacji do wymogów sanitarnych, a to jednak dopiero początek wydatków. Duża niepewność dotyczy także liczby gości, którzy w tym specyficznym sezonie zdecydują się wyjechać na narty, a przecież każdy dzień funkcjonowania resortu, niezależnie od ilości turystów, kosztuje olbrzymie pieniądze. Jednak ostatecznym argumentem przemawiającym za zaplanowaną przerwą, była kwestia pracy restauracji, które akurat w tym przypadku są swoistym sercem regionu i bez których sezon nie miałby sensu. Tym bardziej, że to właśnie gastronomia i hotelarstwo przynosiły w tym miejscu największe zyski. Decyzja Fideriser Heuberge to na szczęście jednak jednostkowy przypadek, przynajmniej na razie, bo im dłużej trwa niepewność co do przebiegu sezonu, tym więcej takich decyzji może zostać ogłoszonych.

Ośrodek narciarski Fideriser Heuberge
foto: www.facebook.com/Heuberge

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz