Gdy wydawało się, że Włosi są na dobrej drodze do wdrożenia planu powrotu do "narciarskiej" normalności, okazało się, że póki co politycy nie są w stanie dojść do porozumienia w praktycznie żadnej omawianej kwestii. Jeden z najnowszych pomysłów już wywołał mały skandal i był szeroko komentowany, zarówno w Italii jak i Austrii czy Szwajcarii.
Ośrodek narciarski Livigno foto: www.facebook.com/sitaslivigno |
WŁOSKA ROBOTA
Poniedziałek miał być we Włoszech dniem ustalenia szczegółowego planu, który pozwoliłby wrócić do pracy tamtejszym ośrodkom narciarskim. Przedstawiciele branży turystycznej zaprezentowali swoje pomysły a potem do pracy mieli wziąć się politycy. Tyle tylko, że ci mieli swoje "przemyślenia", które kompletnie odbiegają od oczekiwań przedstawicieli północnych regionów Italii. Już samo ustalenie daty ewentualnego powrotu narciarzy na stoki, jest w tej chwili kwestią tak dyskusyjną, że trudno nawet pokusić się o stwierdzenie, która opcja jest najbardziej prawdopodobna. Resorty walczą w tej chwili o możliwość przyjęcia gości w okresie świąteczno-noworocznym, argumentując, że wszystkie późniejsze terminy oznaczają niewyobrażalne straty. Nikt już nawet nie łudzi się, że wyciągi ruszą wcześniej niż przed 18 grudnia. Tyle tylko, że nawet termin świąteczny wydaje się w przypadku Włoch marzeniem ściętej głowy. Rządzący póki co mówią "nie", do tego niektórzy wysuwają absurdalne wprost pomysły, dotyczące nie tylko Italii ale także chociażby Austrii czy Szwajcarii.
Ośrodek narciarski Ponte di Legno - Tonale foto: Rudy Signorini Photo |
ABSURDALNY POMYSŁ
Niektórzy włoscy politycy chcieliby aby otwarcie wyciągów zostało odgórnie zakazane we wszystkich krajach alpejskich! A przepis taki miałby obowiązywać aż do końca stycznia. Na razie mowa jedynie o apelu w stronę władz Austrii, Szwajcarii czy Francji, jednak część rządzących, chciałaby poruszyć ten pomysł na forum Unii Europejskiej i zmusić do tego odgórnie. Tyle tylko, że byłby to prawdopodobnie gwóźdź do trumny wielu, zwłaszcza włoskich stacji, po drugie oznaczałby rozpoczęcie olbrzymich protestów. Swoje oburzenie już wyrazili przedstawiciele sześciu północnych regionów Włoch, apelując jednocześnie o zaprzestanie tego typu działań. Niestety włoscy politycy w ostatnim czasie często zmieniają zdanie i można odnieść wrażenie, że zapędzili się w kozi róg, goni ich także czas bo decyzje muszą podjąć do 3 grudnia, kiedy to wygasa poprzednie rozporządzenie regulujące przepisy koronawirusowe. Póki co Szwajcarzy na włoską propozycję zareagowali oburzeniem, pokazując swoje dane według których chorych, pomimo ciągłego otwarcia ośrodków, nie przybywa. Z kolei w Austrii pomysł został kompletnie wyśmiany.
Ośrodek narciarski Val di Fassa foto: www.facebook.com/valdifassalift |
BARDZO OSTROŻNY OPTYMIZM
A propos Austrii, w kraju zapanował bardzo delikatny optymizm. Liczba chorych zaczęła delikatnie spadać, przez co już zaczęto dywagować o wznowieniu sezonu. Na razie wszyscy w swoich planach są bardzo ostrożni, jednak cel jest jasny, zrobić wszystko co tylko możliwe, by jazda na nartach była możliwa najpóźniej w okresie świąteczno-noworocznym. Według wypowiedzi przedstawicieli Tyrolu czy Salzburgerlandu jest to możliwe, choć w tej chwili za wcześnie by przesądzać czy tak się właśnie zdarzy. Bazując na opiniach austriackich polityków można odnieść wrażenie, że w wariancie optymalnym wyciągi miałyby ruszyć 18 lub 19 grudnia, najczarniejszy scenariusz zakłada z kolei przesunięcie tej daty na sam początek stycznia. Wciąż otwarta pozostaje kwestia turystów z zagranicy, jednak w tym przypadku, podobnie jak w kwestii wznowienia sezonu decydująca będzie liczba nowych przypadków, które odnotowane zostaną w kolejnych dniach.
Ośrodek narciarski Wildchonau foto: www.facebook.com/wildschoenau.tirol |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz