Tego można się było spodziewać. Kolejne znane ośrodki narciarskie Europy oficjalnie ogłosiły zakończenie sezonu zimowego. Są jednak i takie miejsca, gdzie mimo zakazu jazdy na nartach, górskie kurorty przeżywają prawdziwe oblężenie.
Ośrodek narciarski Garmisch-Classic foto: www.facebook.com/zugspitze.de |
NIEZADOWALAJĄCA FREKWENCJA
Austriackie ośrodki narciarskie długo trwały w swoim postanowieniu i mimo braku turystów udostępniały swoje wyciągi i trasy lokalnym miłośnikom białego szaleństwa. Już wcześniej sporo mówiło się, że wiele resortów zakończy jednak ten specyficzny sezon już w marcu, a niektóre uczynią to nawet w lutym. Teraz nadszedł czas decyzji. Kilka dni temu przedwczesne zakończenie sezonu ogłosiła położona w Salzburgerlandzie stacja Rauris. Wczoraj z kolei komunikat o unieruchomieniu wyciągów wydał Kresichberg - jeden z najpopularniejszych ośrodków narciarskich Styrii. Według słów władz stacji, stanie się to jeszcze w tym miesiącu, choć dokładny dzień nie jest jeszcze znany. Przyczyną jest fatalna frekwencja, zwłaszcza w ostatnich dniach. Biorąc pod uwagę całą zimę, ilość narciarzy i snowboardzistów wynosi około 20% obłożenia, odnotowanego w latach poprzednich. Nie jest tajemnicą, że każdy dzień funkcjonowania przynosi ośrodkowi spore straty, a na to właściciele nie mogą pozwolić, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w najbliższym czasie ma być tam przeprowadzona nowa inwestycja. Budowa dziesięcioosobowej gondoli ma pochłonąć 40 milionów euro, trzeba więc nieco zaoszczędzić.
Ośrodek narciarski Kreischberg foto: www.facebook.com/kreischberg |
NIE ZACZĘLI I NIE ZACZNĄ
Coraz trudniejsza staje się sytuacja niemieckich ośrodków narciarskich. Tamtejszy rząd po raz kolejny przedłużył twardy lockdown, tym razem do 7 marca, co automatycznie oznacza brak zgody na rozpoczęcie sezonu narciarskiego. Dla bardzo wielu resortów oznacza to definitywnie koniec marzeń o uruchomieniu wyciągów w tym sezonie. Jako pierwszy zareagował jeden z najbardziej znanych resortów kraju - Garmisch - Partenkirchen. Jego władze zadecydowały, że ośrodek, znany również pod nazwą Garmisch-Classic, pozostanie zamknięty przez całą zimę. To ogromny cios dla tamtejszego środowiska, bo Garmisch to w niemieckiej części Alp miejsce wręcz kultowe. Już wcześniej podjęto decyzję o odwołaniu całego sezonu w Saksonii. Pozostałe ośrodki jeszcze czekają z oficjalnym ogłoszeniem decyzji dotyczącej narciarzy, część łudzi się, że zgoda na działalność przyjdzie w marcu i możliwe będzie uruchomienie przynajmniej niektórych wyciągów, chociażby na kilkanaście dni lub kilka tygodni. Brzmi to śmiesznie, jednak środowisko narciarskie jest bardzo zdeterminowane a w obecnej sytuacji może się okazać, że liczy się każde euro.
Ośrodek narciarski Garmisch-Classic foto: www.facebook.com/zugspitze.de |
PROBLEMY BEZ NART
Z zupełnie innymi problemami mierzą się z kolei Francuzi. Tamtejsze ośrodki narciarskie przeżywają prawdziwy najazd turystów, i to mimo, że wyciągi narciarskie nie działają od dłuższego czasu. Wszystko za sprawą absurdalnych przepisów, które zakazują jazdy na nartach czy snowboardzie, za to zezwalają na uprawianie wszelkich innych aktywności, kurorty pozostają otwarte a hotele, pensjonaty i apartamenty mogą normalnie przyjmować gości. W tej sytuacji okazało się, że popyt na narty biegowe, skitury czy wędrówki w rakietach śnieżnych jest tak gigantyczny, że resorty z trudem są w stanie zapewnić sprzęt, przewodników i instruktorów, którzy byliby w stanie zająć się wszystkimi zainteresowanymi tymi formami aktywności fizycznej. Oczywiście taki rozwój sytuacji sprawił, że w stosunkowo niewielkich kurortach zrobiło się niezwykle tłoczno, co było jednym z głównych argumentów przeciwników uruchamiania wyciągów narciarskich. Zjeżdżanie na jednej lub dwóch deskach nie będzie we Francji możliwe przynajmniej do 1 marca, niewykluczone jednak, że zakaz zostanie jeszcze przedłużony i sezon już się nie rozpocznie.
I tylko zjeżdżać nie można foto: www.facebook.com/LesGetsOfficiel |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz