Dzisiaj miał w końcu rozpocząć się sezon narciarski we Włoszech. Wiele ośrodków szykowało się na ten moment od wielu dni, przygotowane już były trasy, wielu narciarzy zdążyło kupić skipassy. Tymczasem wczoraj, późnym wieczorem, media poinformowały, że rząd Italii nie zezwoli na uruchomienie wyciągów. Dla wielu był to szok.
A miało być tak pięknie...
JAZDA ODWOŁANA
Włoskie ośrodki narciarskie pozostaną zamknięte do 5 marca. Dla wielu właścicieli ośrodków narciarskich ta informacja brzmiała jak zły sen. Pierwszy powód do złości to oczywiście treść przekazu, wszyscy mieli bowiem nadzieję, że po długim okresie oczekiwania wyciągi w końcu ruszą, i przynajmniej w niewielkim stopniu uda się uratować ten fatalny sezon. Środowisko narciarskie największe pretensje ma jednak o termin wydania tej decyzji. Stało się to w niedzielę, po godzinie 19, na kilkanaście godzin przed inauguracją, gdy wszystkie ośrodki planujące uruchomienie wyciągów w poniedziałek, były już przygotowane, zarówno pod względem sanitarnym, jak i narciarskim. Najgorsze jednak, że resorty na dostosowanie się do nowej sytuacji i przepisów wydały olbrzymie pieniądze, części wydatków dało się z pewnością uniknąć, wystarczyło wcześniej się zdecydować. Warto przypomnieć, że jeszcze kilka dni temu w kraju zapanowała euforia, gdy tamtejszy Techniczny Komitet Naukowy pozytywnie wypowiedział się o możliwości rozpoczęcia sezonu, co wielu potraktowało jako pewnik i nawet nie brało pod uwagę możliwość zmiany decyzji. Tyle tylko, że to nie naukowcy podejmują ostateczną decyzję a politycy, a ci od początku byli mocno sceptycznie nastawieni do lutowej jazdy na nartach.
W Livigno wyciągi wciąż są dostępne jedynie dla zawodowców foto: www.facebook.com/sitaslivigno |
PONOWNA OCENA
Bezpośrednią przyczyną kolejnego przesunięcia daty rozpoczęcia sezonu narciarskiego jest zwiększająca się ilość przypadków brytyjskiej mutacji wirusa. Tyle tylko, że znów wszystkie działania wyglądają tak, jakby ośrodek narciarski był jedynym miejscem, gdzie można się nim zarazić. Żeby wszystko odbyło się oficjalnie, włoski Minister Zdrowia Roberto Speranza zwrócił się do naukowców o ponowne zbadanie sprawy i ustalenie, czy otwarcie resortów na pewno jest bezpieczne. Komitet Naukowy podebatował i zmienił swoją decyzję (zgodnie z przewidywaniami), uznając uruchomienie wyciągów za zbyt niebezpieczny krok. Dodatkowo niektórzy włoscy "eksperci" już wydali opinie, według których brytyjska mutacja wirusa dotarła na kontynent z winy Szwajcarów, którzy nie dość, że rozpoczęli sezon, to jeszcze przyjmowali turystów. Takie teorie nie zostały jednak poparte żadnymi dowodami czy statystykami. Władze raz jeszcze podkreśliły, że wszyscy poszkodowani przez lockdown mogą liczyć na wsparcie finansowe, jednak kwestia pomocy wciąż jest owiana tajemnicą i o jej wysokości i terminie ewentualnych wypłat mówi się bardzo niewiele. Stacje narciarskie na pewno nie zostaną otwarte do 5 marca, jednak śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że dla wielu oznaczać to będzie tak naprawdę koniec sezonu.
W Sestriere wszystko było już gotowe na start sezonu foto: www.facebook.com/sestriereofficial |
POCZĄTEK KOŃCA
Do tej pory we Włoszech czekali wszyscy. Najpierw na połowę stycznia, potem na jego koniec, połowę lutego, teraz na początek marca. Wszyscy liczyli, że mimo trudnej sytuacji sezon uda się rozpocząć, chociażby w ograniczonej formie. Teraz wiele wskazuje na to, że wielu właścicieli resortów czekać już nie zamierza. W tej chwili nie ma absolutnie żadnej pewności, czy w marcu zostanie wydana zgoda na uruchomienie wyciągów. Może się okazać, że zakaz znów zostanie przedłużony w ostatniej chwili. Wielu polityków nawet nie udaje, że zależy im na umożliwieniu resortom pracy. Ba, coraz częściej słyszy się, że ostatnie co jest obecnie do szczęścia potrzebne Italii to narciarstwo, a zwłaszcza przyjeżdżający do kraju zagraniczni turyści. Dlatego też wielu rządzących chętnie podjęłoby decyzję o odwołaniu całego sezonu, co w tej chwili staje się całkiem realne. Inna sprawa to pogoda, trudno spodziewać się, że nawet gdyby w marcu ośrodki mogły wystartować, to czy na taki krok zdecydowałyby się te stacje, które już w połowie miesiąca mają spore problemy ze śniegiem. Wielu nie będzie się również opłacało zatrudniać pracowników na kilkanaście dni (abstrahując od tego, że najpierw trzeba chętnego na taką umowę znaleźć). Do tego dochodzi system kolorów i brak pewności, czy region, który obecnie jest żółty, za chwilę nie stanie się pomarańczowy, co spowoduje kolejny zakaz pracy wyciągów. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że planowanie nart we Włoszech jeszcze w tym sezonie, kompletnie mija się z celem.
W wielu ośrodkach na marne poszło wiele pracy i pieniędzy foto: www.facebook.com/PratoNevoso |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz