Tego należało się spodziewać, jednak niektórzy przedstawiciele środowiska narciarskiego do końca łudzili się, że decyzja będzie pozytywna. Francja nie zezwoli w najbliższym czasie na uruchomienie wyciągów dla miłośników białego szaleństwa. Narciarze i snowboardziści muszą obejść się smakiem, przynajmniej do końca lutego.
Ośrodek narciarski Valfrejus foto: www.facebook.com/Valfrejus |
BEZ POZWOLENIA
"Aktualna sytuacja epidemiologiczna nie pozwala w tym momencie na wznowienie sezonu narciarskiego." Te słowa premiera Francji Jeana Castex są dla tamtejszych ośrodków niczym wyrok. Już wiadomo, że wyciągi nie zostaną uruchomione przynajmniej do końca lutego. Najgorsze jednak, że wyraźnie zaznaczono, że w tym momencie nie zostanie podana żadna konkretna data, kiedy mogłoby się to faktycznie stać. Dla zdecydowanej większości francuskich resortów oznacza to de facto koniec sezonu, zanim ten tak naprawdę zdążył się rozpocząć. Wydaje się jednak, że w kraju wszyscy pogodzili się już z tą decyzją, tym bardziej, że nie była ona żadną niespodzianką. Spełniły się najczarniejsze scenariusze, jednak od kilku tygodni dochodziły sygnały, że tak właśnie się stanie. Celem francuskich polityków było zatrzymanie ludzi w domach, zwłaszcza w perspektywie lutowych ferii, w czasie których mieszkańcy kraju tradycyjnie szturmują tamtejsze stacje narciarskie. Teraz nie mają już ku temu specjalnego powodu. Co oczywiste ostatnie decyzje przybliżają jedynie wiele ośrodków do finansowej katastrofy.
Ośrodek narciarski Luz Ardiden foto: www.facebook.com/LuzTourisme |
POMOC KTÓREJ NIE MA
Oczywiście przedstawiciele ośrodków narciarskich zgodnie apelują o pomoc, z kolei politycy równie zgodnie zapowiadają, że takową one otrzymają. Tyle tylko, że czas upływa a szczegóły wciąż pozostają wielką niewiadomą, dotychczas ogłoszone pakiety pomocowe pokryją zaledwie część kosztów. Ośrodki mogą się co prawda ubiegać o zwrot 70% opłat związanych z eksploatacją wyciągów, który to procent obliczony jest na podstawie 70% obrotów z trzech ostatnich sezonów, wiadomo jednak, że to kropla w morzu potrzeb. W tej chwili panuje zresztą jeden wielki finansowy chaos. Już wiadomo, że po ostatnich informacjach bardzo wielu francuzów w pośpiechu odwołuje wcześniejsze rezerwacje, tak naprawdę nie sposób więc oszacować ilu turystów przyjedzie w lutym we francuskie góry. Według ostatnich raportów, w okresie świąteczno-noworocznym największe resorty były zapełnione w około 20-25%, podczas gdy w czasie "normalnego" sezonu jest to około 95%. Wiadomo, że bez pracy pozostaje 120 tysięcy osób, które zatrudniane są w stacjach narciarskich na podstawie umowy sezonowej.
Ośrodek narciarski Les Karellis foto: www.facebook.com/StationLesKarellis |
CZEMU AKURAT NARTY?
Zakaz uprawiania narciarstwa alpejskiego we Francji jest jednym z najbardziej absurdalnych przepisów dotyczących tego sezonu w całej Europie. Oficjalnie kurorty w Alpach i Pirenejach cały czas pozostają otwarte. Na nartach można się wspinać, na nich biegać, spacerować, wędrować na rakietach śnieżnych, jeździć na łyżwach czy na sankach. I tylko zjeżdżanie jest niedozwolone. Niewielu jest w stanie zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Oliwy do ognia dolały pogłoski o możliwym dopuszczeniu do użytkowania wyciągów, które będą mogły przewozić turystów (nie narciarzy!). Co prawda każdy musiałby występować o zgodę indywidualnie ale teoretycznie taka możliwość jest brana pod uwagę. Próbę otrzymania takiej zgody już zapowiedzieli właściciele słynnej gondoli na szczyt Aiguille du Midi. Nie wiadomo czy odpowiedź będzie pozytywna, jednak samo istnienie takiej furtki wzbudziło wściekłość narciarzy i snowboardzistów a także przedstawicieli środowiska narciarskiego.
Ośrodek narciarski Aussois foto: www.facebook.com/Aussois |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz