środa, 7 kwietnia 2021

92 km/h po piasku. O człowieku, który wymyślił narciarstwo w Namibii

Gdy w 1998 roku Henrik May wyemigrował z Niemiec do Namibii, pewnie sam nie przypuszczał, że stanie się pionierem narciarstwa w tym kraju. Tymczasem już od 2009 roku rozwija on zupełnie nietypową formę szusowania. Bynajmniej nie potrzeba do niej śniegu.

Ośrodek Ski Namibia
foto: www.facebook.com/Duneskiing


PRZYPADKOWY POCZĄTEK

Oczywiście jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, początek całej historii był nieco przypadkowy. W 1998 roku, pochodzący z niemieckiej Turyngii Henrik May, wyjechał z rodzicami do Namibii, by tam pomagać im w prowadzeniu gospodarstwa a następnie niewielkiego hotelu. Po śmierci ojca, wraz z matką postanowił sprzedać ranczo i skupić się na swojej wielkie pasji - narciarstwie. Oczywiście Namibia nie stwarza odpowiednich do tego warunków, śniegu nie ma wcale, jest za to piasek, mnóstwo piasku. Ostatecznie w 2009 roku postanowił biznes narciarski zbudować na wydmach, których w Namibii akurat nie brakuje. Tak zaczęła się przygoda, która trwa do dzisiaj a May stal się prawdziwym pionierem w tej dziedzinie, którego pomysły chcą wcielać w życie inne kraje. Oczywiście trzeba było rozwiązać wiele problemów, jednak celem było jak najlepsze odwzorowanie dnia narciarskiego, jaki turyści znają chociażby z alpejskich kurortów. Chociaż Niemiec sam przyznaje, że nie wszystko wyszło idealnie, ośrodek narciarski Ski Namibia osiągnął sukces.

Ośrodek Ski Namibia
foto: www.facebook.com/Duneskiing


92 km/h PO PIACHU

Podstawowym problemem na który natknął się Henrik May dotyczył wyciągu. Budowa krzesła okazała się za droga (chociaż takiego planu do końca nie porzucono), orczyk na piasku raczej nie ma prawa bytu. Postanowiono pójść w inną stronę. Zamiast narciarstwa w wersji stricte alpejskiej, organizowane są wypady przypominające wyprawy skiturowe. Organizowane są one pomiędzy miejscowościami Swakopmund i Walvisbay a grupy przemierzają pustynię z przewodnikiem, wspinając się na wydmy a potem z nich zjeżdżając. Brzmi śmiesznie, jednak uczestnicy takich wyprawa przekonują, że wydmy potrafią być naprawdę strome a osiągane prędkości wcale nie takie małe. Przekonuje o tym sam Henrik May. W czasie zorganizowanych przez Ski Namibia zawodów szybkościowych, Niemiec osiągnął imponującą prędkość, po piasku szusując aż 92 km/h. Wyczyn ten wpisany został do Księgi Rekordów Guinessa. Najwyższa z wydm proponowanych turystom wznosi się 140 m.n.p.m. a trasa z niej prowadząca liczy około 200 metrów.

Ośrodek Ski Namibia
foto: www.facebook.com/Duneskiing

WIELU CHĘTNYCH

Ski Namibia nie może narzekać na brak zainteresowania. Co prawda w czasach pandemii wyprawy nie są organizowane, jednak wcześniej do afrykańskiego państwa przyjeżdżało wielu turystów z całej Europy a także Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii, Japonii czy Korei Południowej. Sukces ośrodka odbił się także echem w krajach, które na brak piasku również nie mogą narzekać. Henrik May gościł już między innymi w Arabii Saudyjskiej, gdzie także są mocno zainteresowani propagowaniem narciarstwa na piasku. Na wydmach w Namibii można nie tylko wspinać się i zjeżdżać, prowadzone są również kursy narciarstwa w wersji "telemark", można spróbować swoich sił na pustynnych nartach biegowych, czy zjechać na sankach. Ci co spróbowali ostrzegają jednak, że prędkości bywają naprawdę spore. Dodatkową atrakcją są również widoki, z jedne strony bezkresna pustynia, z drugiej wybrzeże Oceanu Atlantyckiego.

Ośrodek Ski Namibia
foto: www.facebook.com/Duneskiing

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz