Ciężki to czas dla miłośników narciarstwa a wydaje się, że może być jeszcze gorzej. Z alpejskich ośrodków płyną w ostatnim czasie prawie wyłącznie złe wieści. Austria szykuje się na wielką falę plajt hoteli i pensjonatów, Niemcy mają w perspektywie twardy lockdown i możliwe przedłużenie zakazu uruchamiania wyciągów a szwajcarskie kantony poważnie myślą o zamknięciu tamtejszych ośrodków.
Ośrodek narciarski Brandnertal foto: www.facebook.com/Brandnertal |
SKITUROWY PROBLEM
Pojawiają się też mniejsze problemy. Chociaż w Austrii i Niemczech wyciągi są póki co zamknięte, to jednak fani narciarstwa nastręczają tamtejszym władzom niemałych problemów. Wielu miłośników dwóch desek zamiast na nich zjeżdżać, postanowiło chwilowo na nich podchodzić. Skiturowcy stali się prawdziwą plagą alpejskich stoków. Co prawda ta forma rekreacji jest uznawana w czasie sezonu zimowego, jednak obecnie jest całkowicie zakazana. Nie chodzi bynajmniej o możliwość zakażenia koronawirusem ale urazowość, co w perspektywie mogłoby oznaczać kolejne obciążenie dla systemu opieki zdrowotnej. Dodatkowo w wielu regionach utrzymuje się wysoki stopień zagrożenia lawinowego. Skiturowcy nic sobie jednak z zakazów nie robią i masowo oblegają stoki. A ponieważ trudno złapać ich na gorącym uczynku, więc każdego dnia na trasach tylko ich przybywa. Co prawda przedstawiciele resortów a także policja w wielu miejscach próbują zapanować nad niesfornymi narciarzami, jednak na razie nie na wiele się to zdaje. Kolejnym krokiem jest zamknięcie parkingów przy popularnych trasach, jednak wątpliwe by i to w jakikolwiek sposób przyniosło skutek. Warto przypomnieć, że chociaż narciarstwo zjazdowe jest póki co zakazane, to na biegówkach można się poruszać do woli a trasy otwarte są nie tylko w Austrii ale również we Włoszech.
Ośrodek narciarski Riesneralm foto: www.facebook.com/Riesneralm |
NADCHODZI FALA PLAJT
Być może nawet 20% austriackich hoteli nie przetrwa do sezonu letniego. Te smutne dane przedstawił wiceprezes Austriackiego Stowarzyszenia Hotelarskiego Walter Veit. To oczywiści związane jest z pandemią koronawirusa, lockdownami i ograniczeniami w przemieszczaniu się w celach turystycznych. Już sam cios ze strony austriackiego rządu, który zakazał pracy hoteli do 7 stycznia, mógł okazać się zabójczy, najgorsze jednak, że wcale nie zanosi się by po tym terminie sytuacja miała się poprawić. Najbardziej dotkliwy dla austriackiej turystyki może okazać się niemiecki lockdown a przede wszystkim ograniczenia dotyczące podróży zagranicznych dla obywateli tego kraju. Jak wiadomo niemieccy narciarze stanowią zdecydowaną większość wszystkich gości w wielu ośrodkach narciarskich, przede wszystkim Tyrolu. Według ostrożnych szacunków Austriacy stanowią zaledwie 20% wszystkich gości wykupujących noclegi w hotelach. Gdyby niemieckich turystów w tym sezonie zabrakło, oznaczałoby to falę plajt i poważne zmiany na rynku turystycznym. Pośrednio dotknęłoby to także właścicieli apartamentów bo już mówi się, że przy zrujnowanym sezonie 2020/2021, w kolejnym ceny poszybowałyby na niespotykany dotąd poziom.
Ośrodek narciarski Christlum - Achenkirch foto: www.facebook.com/hochalmlifte.christlum |
KANTONY ZROBIĄ NA ZŁOŚĆ?
Smutne wieści płyną ze Szwajcarii. Chociaż sezon trwa i bardzo dużo ośrodków go już zainaugurowało, wiele wskazuje na to, że spora ich część będzie zmuszona do przerwania pracy. Politycy bardzo boją okresu świąteczno-noworocznego, tak bardzo, że postanowili swoim obywatelom znacznie utrudnić turystykę narciarską. Pierwszym krokiem było zwiększenie decyzyjności kantonów, te postanowiły się nie patyczkować. Pierwsza zaatakowała Gryzonia, która nagle i bez zapowiedzi zamknęła wszystkie restauracje na swoim terenie, co właścicieli ośrodków i samych narciarzy mocno zaskoczyło. Krok dalej ma zamiar iść kanton St.Gallen. Od 22 grudnia wszystkie resorty muszą uzyskać zgodę swojego kantonu na prowadzenie działalności. St. Gallen już ogłosiło, że swoim stacjom takiej zgody nie wyda! A przynamniej nie ma na to szans aż do zakończenia okresu świąteczno-noworocznego. Nie trzeba dodawać, że właściciele ośrodków byli wręcz zszokowani. A dotyczy to kilku bardzo popularnych resortów jak Pizol, Flumserberg czy Toggenburg. Otwarte pozostaje pytanie co zrobią pozostałe kantony a w obecnej sytuacji niczego nie można być pewnym.
Ośrodek narciarski Flumserberg foto: www.facebook.com/FlumserbergSwitzerland |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz