Tego nie spodziewał się w chyba nikt. Po zaledwie trzech dniach pracy popularny karyncki lodowiec Mölltaler zamknął swoje wyciągi i trasy. Podobny los spotkał również stację Ankogel Mallnitz, położoną zresztą nieopodal. Cała sprawa jest jednak mocno tajemnicza.
Ośrodek narciarski Mölltaler Gletscher foto: www.facebook.com/Flattach |
TRZY DNI I KONIEC
Ośrodki narciarskie Mölltaler Gletscher i Ankogel Mallnitz ruszyły, podobnie jak większość resortów w kraju, 24 grudnia. Tymczasem już 26 grudnia pojawiła się informacja, że był to ostatni dzień ich funkcjonowania, przynajmniej na razie. To było spore zaskoczenie dla miłośników białego szaleństwa. Oba resorty są wśród narciarzy i snowboardzistów bardzo popularne, zwłaszcza lodowiec Mölltaler ma swoją markę i jest chętnie odwiedzany przez fanów sportów zimowych. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że w obu tych miejscach panują idealne wręcz warunki. Śniegu jest mnóstwo a według oficjalnych danych, w górnych partiach lodowca spotkać można nawet 3,5 metra śniegu. Oficjalny komunikat obu ośrodków nie mówi wiele, jako powód takiej decyzji podając "obecną trudną sytuację". Co to dokładnie oznacza, to pozostaje polem spekulacji, choć oczywiście teorii w tym temacie nie brakuje. Jako ciekawostkę można podać fakt, że oba austriackie resorty znajdują się w rękach słowackiej spółki Tatry Mountain Resort.
Ośrodek narciarski Mölltaler Gletscher foto: www.facebook.com/Flattach |
PRZYCZYNĄ FREKWENCJA?
Chociaż z oficjalnego komunikatu trudno cokolwiek wywnioskować, pojawiły się już głosy, że przyczyną była tak naprawdę chłodna kalkulacja i... zwykły pech. Po długim okresie dobrej pogody, aura popsuła się w Austrii akurat 24 grudnia, a kolejny dzień również nie był lepszy. Opady śniegu i silny wiatr, zwłaszcza na wysokościach na których położone są oba ośrodki, mocno dały się we znaki, a nie można zapominać, że restauracje są pozamykane i nawet nie za bardzo jest gdzie się ogrzać. Słaba pogoda plus brak w pobliżu większych miast, ostatecznie zniechęciły potencjalnych turystów, stąd frekwencja w pierwszych dniach po wznowieniu sezonu nie była najlepsza. I właśnie to wydaje się najbardziej prawdopodobnym motywem władz obu ośrodków. Łatwo się domyślić, że przy niewielkiej ilości narciarzy, koszty pracy resortu znacznie przewyższały potencjalne zyski. Wielce możliwe, że ktoś dobrze wszystko policzył, i doszedł do wniosku, że lepiej poczekać na turystów, bo otwieranie stacji tylko dla miejscowych, po prostu się nie opłaca. To jednak tylko spekulacje i nieoficjalne głosy dochodzące z Karyntii. Faktem jest, że zarówno lodowiec Mölltaler jak i Ankogel Mallnitz czeka teraz przerwa w pracy.
Ośrodek narciarski Ankogel Mallnitz foto: www.andifrank.com |
SZTURM NA OŚRODKI
Zupełnie inne nastroje panują w Dolnej i Górnej Austrii. Podczas gdy narciarze i snowboardziści w Tyrolu, Salzburgerlandzie, Vorarlbergu czy Karyntii, pole manewru mają w zasadzie nieograniczone, miłośnicy białego szaleństwa z Wiednia, St.Pölten czy Linzu muszą korzystać z tego co mają, a wiadomo, że nie ma tego przesadnie wiele. Dodając do tego słoneczną, poświąteczną niedzielę łatwo można było domyślić się efektu. Resorty w Dolnej i Górnej Austrii przeżyły prawdziwy szturm, jakiego nie pamiętały nawet w najgorętszym momencie "normalnego" sezonu. Praktycznie wszystkie pracowały na granicy aktualnych możliwości, parkingi błyskawicznie się zapełniały a drogi dojazdowe korkowały się w błyskawicznym tempie. Najwięcej jednodniowych turystów postanowiło odwiedzić najpopularniejsze resorty Górnej Austrii - Hinterstoder, Wurzeralm czy Kasberg. Dużo spokojniej było w landach z dużą ilością stacji narciarskich. Co ważne, wszyscy podkreślają, że narciarze są bardzo zdyscyplinowani i nie naruszają przepisów sanitarnych, dzięki temu sezon powinien trwać bez większych przeszkód.
Ośrodek narciarski Hinterstoder foto: www.facebook.com/hinterstoder |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz