sobota, 23 stycznia 2021

Część szwajcarskich polityków chce zabronić narciarstwa. Ośrodki nie zamierzają się poddać.

Ładna pogoda, dużo śniegu, tłum narciarzy w kolejce do wyciągu, zdjęcia obiegające cały kraj i kolejne apele o wprowadzeniu zakazu pracy dla resortów. Ten scenariusz znają już w Szwajcarii czy Austrii doskonale. W ostatnich dniach u Helwetów, dyskusja rozgorzałą na nowo.

Ośrodek narciarski Surselva
foto: www.facebook.com/SurselvaTourism


TŁUMY NA STOKU

Ostatni weekend był dla szwajcarskich ośrodków narciarskich bardzo udany. W wielu miejscach po intensywnych opadach śniegu w końcu się rozpogodziło a przecież nic tak nie przyciąga na stok jak słońce i spora ilość świeżego puchu. Na efekty nie trzeba było długo czekać, wiele resortów szybko się zapełniła, co spowodowało sporo problemów. Poblokowane drogi dojazdowe, kłopoty z miejscami parkingowymi, wyczerpana pula jednodniowych skipassów, te sytuacje nikomu specjalnie nie przeszkadzały. Dużo więcej zamieszania wyrządziły zdjęcia miłośników białego szaleństwa tłoczących się w kolejce do wyciągu, bez zachowywania obowiązkowego dystansu, a w niektórych przypadkach również bez masek. Przedstawiciele zainteresowanych ośrodków zapewniają, że były to sytuacje chwilowe a utrudnienia szybko zostały opanowane i problemów już nie było. Tyle tylko, że negatywny przekaz ruszył w świat i od razu pojawiły się głosy oburzenia. Niektórzy szwajcarscy politycy głośno zaczęli się domagać zamknięcia stacji narciarskich.

Ośrodek narciarski Gstaad
foto: www.facebook.com/GstaadTourismus


GŁOSY OBURZENIA

Co prawda są to na razie pojedyncze głosy, jednak często wyrażają je ważne postaci szwajcarskiego świata politycznego. Żądania są tak naprawdę różne, od pomysłów finansowego ukarania ośrodków na terenie których doszło do naruszenia obostrzeń, poprzez zakaz uruchamiania wyciągów na terenie danego kantonu, aż do zakazu ogólnokrajowego. Co prawda póki co nie wydaje się, żeby ośrodkom narciarskim groził lockdown, jednak otrzymują one coraz więcej ciosów. W ostatnich dniach najbardziej oberwało się resortom Lenzerheide, Verbier, Flumserberg czy Hoch-Ybrig. Na razie jednak zapadają praktycznie same pomyślne dla miłośników nart i snowboardu decyzje. Kolejne kantony wydają zgody na kontynuowanie pracy poszczególnych stacji, jeśli więc nie wydarzy się nic nieprzewidywanego, w lutym wyciągi powinny działać normalnie. Stacje zostały jednak zobligowane do ponownego przemyślenia koncepcji stosowania reżimu sanitarnego i tam, gdzie to możliwe, poprawienia niedoskonałości i niedociągnięć. Pocieszające są na pewno wypowiedzi przedstawicieli rządu, które sugerują, że zakazywania narciarstwa byłoby niczym zakazywanie joggingu.

Ośrodek narciarski Crans Montana
foto: www.facebook.com/cransmontana


PROBLEMATYCZNI OBCOKRAJOWCY

W ostatnich dyskusjach sporo miejsca poświęca się również zagranicznym turystom. Wielu Szwajcarów (zwłaszcza tych z przemysłem narciarskim niezwiązanych) ma pretensje do władz, że te zezwoliły na taką formę turystyki. Często przytacza się przykład brytyjskich turystów, o których najpierw było głośno gdy gromadnie uciekali w środku nocy przed kwarantanną z Verbier a następnie gdy odkryto, że odpowiadają oni za liczne zakażenia w resorcie Wengen. Co prawda przybysze z niektórych krajów muszą się poddać obowiązkowej kwarantannie, jednak "czarna lista" jest zdecydowanie krótsza niż w innych europejskich krajach, no i nie ma na niej Polski. Na razie nie ma jednak sygnałów by w kontekście przyjmowania turystów coś się miało zmienić. Przedstawiciele środowiska narciarskiego podkreślają, że zagranicznych turystów i tak jest niewielu, bo nawet jeśli nic nie stoi na przeszkodzie by do Szwajcarii przyjechali, to bardzo często są oni poblokowani przepisami swoich krajów i po powrocie czekałaby ich kwarantanna w miejscu zamieszkania.

Ośrodek narciarski Lenk
foto: www.facebook.com/LenkBergbahnen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz