Francuskie ośrodki narciarskie nie rozpoczną pracy 1 lutego. Tamtejsze władze już zapowiedziały przedłużenie obostrzeń, których głównym celem jest zablokowanie turystyki narciarskiej w czasie lutowych ferii. Dla francuskich resortów to kolejny, bardzo mocny cios.
Ośrodek narciarski La Rosiere foto: www.facebook.com/larosiere1850 |
NIEREALNA DATA
Fatalne wieści ogłosił w środę wieczorem francuski sekretarz stanu ds. turystyki Jean-Baptiste Lemoyne. W zasadzie całe jego wystąpienie składało się ze złych informacji. Najważniejsza była zapowiedź przedłużenia obostrzeń, która definitywnie przekreślała szanse na uruchomienie wyciągów 1 lutego, jak to pierwotnie było planowane. Dalej było już tylko gorzej, ogłoszono bowiem, że otwarcie ośrodków w połowie, lub też pod koniec lutego, wydaje się w tym momencie wysoce nieprawdopodobne. Chociaż na razie nie została podana dokładna data, kiedy wznowienie / rozpoczęcie sezonu byłoby możliwe, wydaje się, że w najbardziej optymistycznej wersji stanie się to dopiero w marcu, co oznacza, że wiele stacji swoich wyciągów nie uruchomi wcale, co w skali całego kraju również nie jest wykluczone. Co gorsza politycy przekonują, że taki wariant wcale nie jest taki zły bo można oszczędzić na pracy armatek, przygotowywaniu tras a sezon bez zagranicznych turystów i tak nie miałby prawa zwrócić nawet części poniesionych strat. Takie słowa aż trudno skomentować.
Ośrodek narciarski Pra Loup foto: www.facebook.com/praloup |
FERIE W DOMU
Przedstawiciele francuskiego rządu nie ukrywali, że ich głównym celem jest zatrzymanie ludzi w domach w czasie lutowych ferii. Te zaplanowane są od 6 lutego do 1 marca i nie jest tajemnicą, że mimo obostrzeń Francuzi chętnie rezerwowali miejsca w hotelach i apartamentach, licząc na poluzowanie ograniczeń. Teraz ruszyła fala anulowania owych rezerwacji, w niektórych obiektach w ciągu kilku godzin zwolniło się 80% pokoi. De facto ośrodki zamknięte nie są, tyle tylko, że pracować nie mogą wyciągi, fani narciarstwa biegowego czy górskich spacerów znajdą dla siebie miejsce. Problem w tym, że miłośnicy tego typu aktywności to niewielki procent wszystkich zimowych turystów. Co ciekawe w trudnych czasach duże lepiej radzą sobie niewielkie ośrodki, położone z dala od wysokich gór i renomowanych resortów. Okazuje się, że w tym sezonie więcej turystów zagląda chociażby w Wogezy, niż do uznanych ośrodków Alp i Pirenejów. Małe stacje wygrywają dostępnością i niższą ceną, mając przy okazji szczęście do pogody bo śniegu nie brakuje, jest więc bardzo malowniczo.
Ośrodek narciarski Le Grand Massif foto: www.facebook.com/officedetourismeflaine |
CZEKAJĄC NA POMOC
Niezależnie od tego czy sezon wystartuje, czy nie, jest on dla francuskich ośrodków finansową katastrofą. Resorty będą oczekiwać teraz na finansową pomoc, która jest co prawda obiecana, jednak jej wysokość pozostaje jak na razie wielką niewiadomą. Co ciekawe była spora szansa aby ten sezon jeszcze nieco podratować, jak wyliczyło wiele ośrodków, okres lutowych ferii to około 40% całego rocznego obrotu, i nawet przy niższej niż zazwyczaj frekwencji, była szansa na poprawienie kondycji finansowej wielu stacji. Wiadomo również, że są regiony, gdzie zamknięcie może mieć dramatyczne skutki. W samej Sabaudii turystyka narciarska stanowi nawet 50% PKB, obecnie zagrożonych jest około 100 tysięcy miejsc pracy. W ostatnich dniach w kilku francuskich resortach doszło do protestów środowiska narciarskiego, które miały pokazać w jak dramatycznej sytuacji znaleźli się ludzie zarabiający na turystyce narciarskiej. Jak widać wszelkie manifestacje nie przyniosły jednak wielkiego skutku.
Ośrodek narciarski Les Sybelles foto: www.facebook.com/lessybelles |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz