Tego można się było spodziewać. Słoneczny i mroźny weekend, sporo śniegu i duży głód narciarstwa, to musiało skończyć się szturmem na ośrodki narciarskie. Oblężenie przeżyły zwłaszcza resorty położone w pobliżu największych austriackich miast. Gdzieniegdzie spowodowało to spore problemy.
Ośrodek narciarski Stuhleck foto: www.facebook.com/stuhleck |
RUSZYLI NA NARTY
Sobota i niedziela, dla wielu Austriaków ostatnie dni długiego weekendu. Idealne warunki narciarskie, sporo śniegu, mróz i słońce. Wielki głód szusowania bo lockdown siłą rzeczy wymusił na mieszkańcach kraju zmianę planów urlopowych. Nic więc dziwnego, że kto tylko może, wykorzystuje okazję i szuka każdej sposobności by trochę pojeździć. W Tyrolu czy Salzburgerlandzie nie jest to wielkim problemem, dużych ośrodków narciarskich jest mnóstwo, a mowa przecież o landach, które nie są również przesadnie zaludnione. Zupełnie inaczej wygląda to w Dolnej i Górnej Austrii czy Styrii. Miłośnicy białego szaleństwa z Wiednia, Grazu, Linzu, St.Polten i wielu innych dużych miast austriackich ruszają na narty lub deskę, a ponieważ najpopularniejsze alpejskie resorty są trochę za daleko na jednodniową eskapadę, wybierają oni stacje mniejsze, za to położone stosunkowo niedaleko. Tyle tylko, że chętnych jest tak wielu, że te resorty, zwłaszcza w obliczu aktualnych obostrzeń, nie są w stanie przyjąć wszystkich chętnych. Powoduje to wiele problemów. Sobota była bardzo ciężkim dniem dla pracowników wielu niewielkich resortów bo musieli zmierzyć się oni z prawdziwym szturmem narciarzy, i niezadowoleniem tych, dla których miejsca zabrakło.
Ośrodek narciarski Stuhleck foto: www.facebook.com/stuhleck |
JEDEN WIELKI KOREK
Od wczesnych godzin porannych austriackie media informowały o olbrzymich korkach, które tworzyły się przy drogach dojazdowych do wielu ośrodków, zwłaszcza w Dolnej Austrii, Karyntii i Styrii. Chętnych było tak wielu, że już około godziny 8:30 znalezienie wolnego miejsca na parkingu graniczyło z cudem a w drogi w okolicy były całkowicie zablokowane. Wiele parkingów już o godzinie 9 zostało zamkniętych a ciężka sytuacja panowała nawet w resortach, gdzie wcześniej trzeba było zarezerwować skipass a ich pula jest przecież ograniczona. Oczywiście część gości musiała obejść się smakiem, dostępne karnety błyskawicznie zostały wyprzedane więc wielu narciarzy wracała mocno niezadowolonych, dochodziło więc do nerwowych sytuacji. Przedstawiciele resortów podkreślają jednak, że ci, którzy przyjechali i jeździć mogli, zachowywali się niemal wzorowo. Wszyscy podkreślają, że miłośnicy białego szaleństwa stosują się do aktualnych obostrzeń a jedynymi momentami gdy przy wyciągach robi się nieco tłoczniej, są krótkie przerwy w funkcjonowaniu wyciągów, zwłaszcza gdy krótka pauza przydarzy się w pierwszych minutach pracy ośrodka. Niestety wielu ludzi wykorzystuje właśnie takie momenty, by przy pomocy fotografii pokazać tłum narciarzy niestosujących się do zasad bezpieczeństwa i chociaż są to sytuacje incydentalne, negatywny przekaz idzie w świat. Wczoraj w mediach pojawiły się zdjęcia ze styryjskiego ośrodka Kreischberg, który przez kilkanaście minut miał problem z nadmiarem narciarzy, błyskawicznie jednak znaleziono rozwiązanie a czasowo zamknięta droga dojazdowo pozwoliła szybko rozładować napięcie.
Zdjęcia z Kreischberga wywołały w austriackich mediach burzę foto: Kronen Zeitung - www.krona.at | Sepp Pail |
REKORDOWE DNI
W czasach gdy wszystkie austriackie ośrodki narciarskie walczą o każde euro, wiele mniejszych resortów, z mniej popularnych narciarsko landów notuje rekordowe liczby. Takich tłumów na stokach Mönichkirchen, Zauberberg Semmering, Gemeindealpe, Hochkaru, St.Corony czy Annabergu, czyli najpopularniejszych ośrodków Dolnej Austrii, nie pamiętają nawet najstarsi bywalcy tych stacji. I chociaż powoduje to czasami niewielkie problemy z nadmiarem chętnych, to jednak z pewnością uratuje finanse bardzo wielu z nich. W tym sezonie bardzo dobre liczby notują również resorty Górnej Austrii - Hinterstoder, Hochficht, Wurzeralm czy Kasberg. Dobrze radzą sobie styryjskie - Kreischberg, Lachtal czy Stuhleck a także niektóre karynckie resorty, zwłaszcza te do których łatwo i szybko można dojechać z Villach czy Klagenfurtu. Co ważne przyzwoicie sobie radzą też te malutkie stacje, nawet te które dysponują jednym wyciągiem i pojedynczymi trasami. Głód narciarstwa w Austrii jest olbrzymi a przecież jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Ośrodek narciarski Kreischberg poza weekendem foto: www.facebook.com/kreischberg |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz