Temat rozpoczęcia sezonu narciarskiego we Włoszech to historia niczym z opery mydlanej. Co chwilę pojawiają się nowe terminy, wydaje się, że wyciągi ruszą lada moment a kończy się olbrzymim rozczarowaniem. Sezon powinien zostać zainaugurowany 15 lutego, jednak w tym momencie wcale nie jest to takie oczywiste.
Ośrodek narciarski Watles foto: www.facebook.com/erlebnisberg.watles |
CZEKAJĄC NA RZĄD
Teoretycznie wszystko jest przygotowane. Władze ośrodków narciarskich zapewniają, że 15 lutego wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, zarówno pod względem narciarskim jak i sanitarnym. Wszystkie wytyczne i zarządzenia zostały ponoć wprowadzone w życie, prawie nic nie stoi na przeszkodzie, by wyciągi ruszyły zgodnie z wyznaczonym terminem. Prawie, bo tak naprawdę potrzebna jest jeszcze zgoda rządu a o to może nie być tak łatwo. I to co najmniej z dwóch powodów. Tym pierwszym jest trwający w Italii kryzys polityczny. W ostatnich dniach rząd premiera Giuseppe Conte podał się do dymisji. Co prawda ten sam polityk najprawdopodobniej stanie na czele nowego gabinetu, jednak można śmiało zakładać, że w Rzymie zaprzątają sobie aktualnie głowy nieco innymi problemami niż narciarstwo. Politykom wytyka to zresztą również narciarskie środowisko, które zwraca uwagę na kolejne w czasie tego kryzysu problemy z komunikacją, przede wszystkim brak odpowiedzi rządzących na liczne zapytania dotyczące rozpoczęcia sezonu.
Ośrodek narciarski Rosskopf - Monte Cavallo foto: www.facebook.com/freizeitbergrosskopf |
NIEPEWNA DECYZJA
Niezależnie od tego co dzieje się obecnie wewnątrz włoskiego rządu, środowisko narciarskie i tak nie może być pewne pozytywnej decyzji dotyczącej inauguracji sezonu. Co prawda eksperci chwalą przygotowania ośrodków narciarskich, doceniając również ich starania, jednak jak da się nieoficjalnie usłyszeć, politykom wcale nie spieszy się z wydawaniem zgód na pracę wyciągów. W tej chwili wielu z nich do tematu inauguracji sezonu podchodzi sceptycznie, mimo, że wszyscy mają świadomość, że dla włoskich resortów jest to już tak naprawdę ostatni dzwonek, by choć w niewielkim stopniu uratować zimę. Obecnie wszystko wskazuje na to, że decyzja rządu (niezależnie od tego czy będzie pozytywna czy negatywna) zapadnie w ostatniej chwili. Najpewniej będzie ona uzależniona od panującej we Włoszech sytuacji epidemiologicznej w drugiej dekadzie lutego. Przedstawicielom sektora turystycznego pozostaje więc czekać na pomyślne wieści i... obiecaną pomoc finansową. To kolejny drażliwy temat bo jak do tej pory poza licznymi obietnicami, brakuje konkretów. Wiadomo, że bez zastrzyku gotówki, los wielu resortów jest przesądzony.
Ośrodek narciarski Ravascletto - Monte Zoncolan foto: www.facebook.com/ravasclettozoncolan |
SEZON DLA NIEWIELU
Gdyby jednak scenariusz potoczył się po myśli miłośników białego szaleństwa, będzie to sezon absolutnie wyjątkowy, nie tylko ze względu na ograniczenia oraz jego długość. Ci, którzy dostaną się na stok będą się mogli czuć jak wybrańcy. Według przyjętego planu każdy ośrodek będzie dysponował ograniczoną ilością skipassów na każdy dzień, będzie to maksymalnie 50% średniego zapełnienia resortów w danym okresie. Dodatkowo przepustowość wyciągów zostanie zmniejszona o połowę. Teoretycznie mógłby to być dla stacji narciarskich problem, wydaje się jednak, że na trasach tłoku i tak nie będzie bo początkowo będzie obowiązywał austriacki model, który pozwoli korzystać z zimowej oferty wyłącznie okolicznym mieszkańcom. Problem przemieszczania się między regionami wciąż jest zresztą otwarty, rządowi zależy bowiem na tym, żeby Włosi ograniczyli podróże do niezbędnego minimum. Wiadomo, że bardzo dużą rolę odgrywać będą "kolory" poszczególnych regionów. W czerwonych strefach o narciarstwie na pewno nie będzie mowy.
Ośrodek narciarski Tarvisio - Monte Lussari foto: www.facebook.com/friuliveneziagiulia.turismo |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz